Jestem młodą
dziewczyną… jednak żyję z przekonaniem, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Tak
jest przede wszystkim w sprawie zmarszczek na mojej twarzy. Nie mam ich za
wiele, prócz paru mimicznych, lecz uważam, że łatwiej zniwelować te drobne, niż
za jakiś czas walczyć z o wiele większymi.
Przez
ostatnie 2 lata przetestowałam sporo kremów droższych oraz tych tańszych. Nigdy
nie stosowałam kremu droższego niż 80 zł, bo wiadomo, że moja dwudziestoparoletnia
twarz nie jest aż w tak złym stanie, abym zdesperowana sięgała po drogie
środki.
Kremy
Loreal'a RevitaLift Complete,
Garnier'a Skin Renew, oraz
Avon'u Anew okazały się klapą. Nie usuwały zmarszczek, niektóre sprawiały nawet,
że twarz była zaczerwieniona, oraz powstawały nowe zaskórniki.
Pewnego dnia
postanowiłam przetestować krem Celia, który kosztuje w granicach 4-6 złotych.
Sięgnęłam po kilka serii:+40,+50 i +60, chcąc sprawdzić efekty działania… i ku mojemu
zdziwieniu były zaskakujące!!!
Zmarszczki naprawdę się wygładziły, a moja skóra skłonna do trądziku w ogóle się nie podrażniła. Dla niektórych kobiet minusem może okazać się tłusta konsystencja i chwilowe świecenie się buzi po aplikacji. Stosuję go ponad pół roku (nawet jako bazę pod makijaż, mimo, że krem jest przeznaczony na noc) i póki co nie planuję żadnych zmian w tym zakresie.
Zmarszczki naprawdę się wygładziły, a moja skóra skłonna do trądziku w ogóle się nie podrażniła. Dla niektórych kobiet minusem może okazać się tłusta konsystencja i chwilowe świecenie się buzi po aplikacji. Stosuję go ponad pół roku (nawet jako bazę pod makijaż, mimo, że krem jest przeznaczony na noc) i póki co nie planuję żadnych zmian w tym zakresie.
Wątpię, aby krem zdziałał coś na twarzy prawdziwej 50-latki, jednak z drobnymi
zmarszczkami mimicznymi czy kurzymi łapkami u dwudziestolatki daje sobie radę
znakomicie!!!
Myślę, że
niewarto inwestować w drogie kremy mając 20-30 lat. Proste,
ogólnodostępne produkty w zupełności powinny nas zaspokoić, tym bardziej, że na buzi zdecydowanie lepiej sprawdzają się naturalne oleje, ale o tym już w innym poście :-).
P.S. Niedawno
widziałam artykuł na facebook’u u vlogerki Szusz, o tym jak kobiety testowały
drogie kremy przeciwzmarszczkowe i najzwyklejszy niebieski, tradycyjny Nivea.
Okazało się, że i jeden (ten za parę złotych) i drugi (za kilkaset) dają te
same rezultaty. Więc czy na pewno chcesz przepłacać??
Zgadzam sie z Toba w 100%, ja uzywam krem za £4 i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńmam go jest swienty :) polecam :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuń+ w wolnej chwili zapraszam do siebie, zachęcam też do obserwowania :)
Według mnie kremy tej firmy są super ! Tańsze nie znaczy gorsze ! ;)
OdpowiedzUsuń